Bye Bye Beetle
Jeden Garbus, dwie podróże poślubne - i wiele przygód. Miłość i ciekawość towarzyszyła kultowemu Volkswagenowi w podróży dookoła świata. Poznajmy tę historię.
INTRO
Garbus jest ikoną. Odgłos pracy chłodzonego powietrzem silnika typu bokser trafił nawet w 1974 roku do czołówki list przebojów - jako wprowadzenie do utworu "Autobahn" zespołu Kraftwerk. Brzmienie tego silnika znali prawie wszyscy. W tamtych latach wiele rodzin starało się za wszelką cenę upchać w Garbusie wszystkie bagaże potrzebne podczas rodzinnych wakacji. Mimo ciasnoty kultowe auto przez długie lata było świadkiem niezapomnianych wakacyjnych wypraw.
Nie ulega wątpliwości, że to samochód, który można pokochać. Ale nikt nie kocha swojego Garbusa tak, jak Ivan i Beth Hodge. Objechali nim cały świat. A po ponad 55 latach wiernej miłości, ich towarzysz podróży odpoczywa teraz w muzeum transportu i technologii (MOTAT) w Auckland.
Odkrywamy
Jest rok 1961. Po dwuletnim pobycie w Wielkiej Brytanii związanym z pracą, młode małżeństwo Państwa Hodge kupuje za 439 funtów nowiutkiego Volkswagena Garbusa i postanawia wyruszyć w niezwykłą podróż poślubną – wrócić nim do Nowej Zelandii. Ich trasa wiedzie przez Hiszpanię, Portugalię, Francję, byłą Jugosławię i dalej przez kraje Bliskiego Wschodu aż do Kalkuty w Indiach, a stamtąd do domu w Auckland. Są w drodze ponad sześć miesięcy. Do dyspozycji mają jednego funta dziennie (teraz ok. 20 euro). Często Beth i Ivan nocują w swoim Garbusie.
Przebudowaliśmy samochód i kładliśmy tylne siedzenia na dachu. Dzięki temu mogliśmy rozłożyć przednie fotele i spać w aucie- opowiada Ivan
Para ma ze sobą także mały namiot - nie wszędzie są hotele albo są zbyt drogie. Rezygnują z komfortu, lecz mają dobre wyposażenie techniczne: kamera i taśmy wideo umożliwiają zarejestrowanie ich przeżyć. "Nagrywaliśmy wiadomości na taśmy i wysyłaliśmy do domu. Kręciliśmy filmy i robiliśmy zdjęcia" - mówi Ivan. "Dlatego nasza historia jest tak dobrze udokumentowana".
Wracamy
35 lat później, w 1996 roku, powtarzają swój "miesiąc miodowy" i wyruszają znów w podróż, budząc zainteresowanie światowych mediów. Podążając śladami swojej podróży poślubnej odwiedzają miejsca, w których byli kilkadziesiąt lat wcześniej, zbierając materiał do książki "For Love and A Beetle". "Zrekonstruowaliśmy naszą podróż i zobaczyliśmy zmiany, jakie zaszły w takich krajach jak Iran, Pakistan, Turcja, Indie czy Grecja. Różnice były wielkie - i mogliśmy je tym lepiej poczuć, że mieliśmy porównanie w postaci filmów i zdjęć z naszej pierwszej podróży" - mówi Ivan.
Doświadczenie
Podczas wyprawy Beth i Ivan dużo dowiedzieli się o sobie, miłości i swoim małżeństwie. "Kłótnie czy różnice zdań są bezsensowne, gdy podróżuje się we dwoje. Co trzeba zrobić? Wybaczyć i zapomnieć. I, po prostu, jechać dalej" - stwierdza Beth. Ich przygoda miała wpływ także na rodzinę i zainspirowała ich 21-letniego siostrzeńca - Tahni Dwyer'a - do wyruszenia w świat. "Przy wieczornych posiłkach mieliśmy dużo czasu, aby rozmawiać o historii, polityce i Garbusie" - opowiada Tahni. "Wiele się od nich nauczyliśmy. Na przykład, że podróże kształcą. Uświadomiłem sobie, jak często ludzie nie doceniają faktu, że podróże otwierają na świat i uczą tolerancji".
Na do widzenia
55 lat i 188.000 mil po podróży poślubnej Hodgesowie jeszcze raz zapakowali swój bagaż do Beetle'a. Chcieli należycie pożegnać się ze swoim Love Bug, zanim auto trafi na emeryturę do muzeum transportu i technologii. Swoją pożegnalną podróż po Nowej Zelandii nazwali "Bye Bye Beetle". "Muzeum prowadzi doskonałe programy edukacyjne i inspiruje młodych ludzi do wykorzystywania szans. W wielkim mieście jakim jest Sydney i z 12 wnukami nie wiedzielibyśmy, co zrobić z naszym samochodem. Ale teraz będziemy mogli go odwiedzać do końca życia. Będzie oglądany i podziwiany" - mówi Beth po ostatniej wielkiej podróży. Ivan dodaje: "Nasze auto ma historię. I my też mamy swoją historię".